Na niestrzeżonym przejeździe
w miejscowości Stare
Łubianki ciężarówka
wjechała pod pociąg.
W efekcie lokomotywa
całkowicie wyleciała z torów.
Kolejarze po raz kolejny
pokazali,
że potrafią sprawnie
prowadzić akcję ratunkową
4 sierpnia na niestrzeżony przejazd w Starych Łubiankach w okolicy Piły
wjechała ciężarówka przewożąca drewno. Nie wiadomo jeszcze, dlaczego auto
znalazło się na przejeździe tuż przed nadjeżdżającym pociągiem.
Dokładnie o 5.17 lokomotywa z impetem wpadła w auto i … dosłownie wyleciała
z torów! Wykoleiła się wszystkimi sześcioma osiami i przemieściła w krzaki
nieopodal linii. Wagony przejechały jeszcze kilkadziesiąt metrów bez lokomotywy
i dopiero wyskoczenie z torów pierwszego z nich – wypadł jedną osią
– zatrzymało cały czas przemieszczający się wagonowy skład.
Szkody były duże
Samochód, w który uderzył pociąg, został kompletnie zniszczony. Kierowcę
uratowało to, że w ostatnim momencie uciekł z kabiny ciężarówki. Na szczęście
nikt z pasażerów jadących pociągiem nie odniósł poważniejszych obrażeń.
Do szpitala trafili mechanik i kierownik pociągu.
Od razu po zgłoszeniu wypadku rozpoczęła się akcja ratunkowa. Szkody były
duże. Tor został zwichrowany na odcinku około 60 metrów, a do wymiany zakwalifikowano
280 popękanych podkładów betonowych. Poważnie uszkodzona
została też sieć trakcyjna. Zerwane zostały dwie sekcje, czyli 1200 metrów sieci
trakcyjnej, które leżały na ziemi, uszkodzonych zostało też pięć słupów trakcyjnych
– jeden z nich trzeba było osadzić na nowo.
Trudna akcja ratunkowa
W pierwszej kolejności trzeba było przywrócić ruch po linii, tak, by mogły na nią
wjechać pociągi sieciowe i lokomotywa, która zabrałaby wagony po feralnym wypadku.
Dużo pracy wymagało też wydobycie lokomotywy z rowu i postawienie jej na tory.
Na miejsce przyjechał dźwig ze Stargardu Szczecińskiego, który jednak okazał się za
słaby. Miała z tym problem nawet mocniejsza maszyna ściągnięta z Poznania. Dopiero
następnego dnia,5 sierpnia, udało się postawić lokomotywę na tory. – Lokomotywa
leżała aż sześć metrów od torów. Dlatego zadanie przeniesienia jej na szyny nie było
łatwe. Sprowadzony dźwig mógł unieść 200 ton, ale przy krótkim wysięgniku. Przy
odległości kilku metrów lokomotywa była dla niego za ciężka. Musieliśmy budować
specjalne podbudowy. Na szczęście w końcu akcja udała się – opowiada Janusz Stankiewicz
z Zakładu Linii Kolejowych PKP PLK w Gorzowie Wielkopolskim.
Ruch na linii został wznowiony dopiero 7 sierpnia. Nadal obowiązuje jednak ograniczenie
prędkości do 20 km/h. Dopiero po sezonie kolejarze wejdą na linię i przywrócą
jej rozkładowe parametry, czyli możliwość jazdy z prędkością do 100 km/h.
0 komentarze
Posts a comment