Jest taka stacja w Borach Tucholskich, o której dziś mało kto pamięta. Stacja, na której jeszcze 20 lat temu pracowało
ponad 120 kolejarzy. Stacja węzłowa, położona na linii nr 240 Świecie nad Wartą – Zlotów i linii nr 241 Tuchola –
Koronowo. Stacja Pruszcz-Bagienica.
Jak przystało na stację węzłową, znajdowała
się na niej „działka” drogowa,
automatyki, łączności, ale również własna lokomotywownia
i własne gniazdo drużyn konduktorskich.
Trzy pary pociągów pasażerskich
Grudziądz – Złotów, a czasami Grudziądz – Piła
Główna przez Świecie nad Wisłą i Więcbork,
krzyżowało się z kilkoma lokalnymi pociągami
osobowymi z Tucholi do Koronowa.
Stopniowo wygaszany ruch pasażerski ostatecznie
zamarł na początku lat 90. XX wieku.
Ruch towarowy, wprawdzie okrojony, istnieje
do dziś. Dawniej kursowały tu pociągi towarowe
z Chojnic przez Więcbork
do Terespola
Pomorskiego czy
z Piły do Terespola
Pomorskiego. Dziś
namiastką ruchu są
sporadyczne pociągi
towarowe w z Chojnic
przez Tucholę do
Koronowa.
Obecnie na stacji Pruszcz-Bagienica znajdują
się jeszcze: dwa perony pasażerskie, dwie nastawnie,
budynek dworca, a także nieco przyprószona
czasem hala lokomotywowni wraz z obrotnicą, „
przyzwoita” wieża ciśnień, „nieodłączny magiel”
jako pamiątka po noclegowni czy zdewastowany
budynek zaplecza technicznego.
Gdy dobrze rozejrzymy się po terenie, dostrzeżemy
jeszcze miejsca po wadze wagonowej, skrajniki,
zasieki dla zwierząt, towarów, stacji paliw czy po materiale
niezbędnym do utrzymania nawierzchni.
Jeszcze nie tak dawno na peronach znajdowały
się doskonale zachowane zegary, megafony, kasy
biletowa i towarowa oraz poczekalnia dla podróżnych
z firankami, obrusami, a kiedyś jeszcze restauracją
dworcową
Na peronie 9 i 3/4
Linia nr 241 Tuchola – Koronowo obchodzi
w tym roku stulecie istnienia. Można by pomyśleć,
że tak niewiele pozostało już z jej świetności…
To jednak nieprawda, bo przecież mimo tak mocnego
zdewastowania infrastruktury, zapomnienia,
braku ruchu pasażerskiego zostało coś, a w zasadzie
ktoś najważniejszy – ludzie, najczęściej dawni pracownicy.
Nie zapominają o swojej jeszcze niedawnej
żywicielce – kolei. Dziś to najczęściej emeryci. Wspominają
świetność stacji i raz w roku sprawiają, że
miejsce to ożywa. Jak? Organizują festyn kolejarski.
W tym roku odbył się on już po raz piąty.
Festyn „Zapomniana stacja Pruszcz-Bagienica”
jest dziełem ludzi kiedyś pracujących na linii nr
241 i stacji Pruszcz Bagienica. Sami organizują posiłki
w postaci smacznej pajdy chleba ze smalcem
i kiszonym ogórkiem czy wspaniałej grochówki.
Specjały serwuje Koło Gospodyń Wiejskich, które
na ten dzień staje się namiastką WARSU. Można
zwiedzić nastawnię, ruiny hali lokomotywowni,
obrotnicę, wieżę ciśnień czy magiel i posłuchać
o ich historii. Dla dzieci znajduje się „Peron 9
i 3/4 ” na którym odbywają się konkursy i zabawy.
Jest scena i występy. Imprezę uświetniają pokazy
i krótkie przejazdy drezynami ręcznymi i specjalnymi,
jak np. Fiat 126p lub Fiat 125p na torach,
organizowane przez Mogileńskie Stowarzyszenie
Sympatyków Kolei. Wszystko odbywa się oczywiście
zgodnie z prawem, po wniesieniu stosownych
opłat za korzystanie z infrastruktury.
Ludzie tak wspaniali…
Jak się okazuje, można wiele rzeczy ograniczyć
czy zlikwidować, ale dopóki są ludzie tak wspaniali
w swoim przywiązaniu do kolei, jak w tym przypadku,
można też wiele zrobić, na przykład raz w roku
ożywić zapomnianą stację. Pruszcz Bagienica jest
tego dowodem. Jak co roku, tak i w tym stacja ożyła
na nowo, nie tylko w pamięci dawnych kolejarzy,
w sobotę 1 sierpnia.
Organizatorami festynu „Zapomniana stacji
Pruszcz-Bagienica” byli głównie mieszkańcy tej
sympatycznej miejscowości w Borach Tucholskich.
Na festynie nie zabrakło również elementów obecnie
organizowanych akcji przez spółkę PKP PLK S.A.,
w postaci ulotek i plakatów związanych z kampanią
„Bezpieczny przejazd – zatrzymaj się i żyj”. Akcja
ta jest ważna również na zapomnianych liniach
i przejazdach kolejowych, bowiem i po nich
kursują pociągi, a wiele osób się ich tu już nie
spodziewa.
0 komentarze
Posts a comment